Dzięki Waszej pomocy udało się ustabilizować stan Kluseczki! Dziękuję!
3 czerwca 2025
Kochani, mamy dobre wieści o Kluseczce.
Stan maluszka jest stabilny. Biegunka, która wcześniej była krwista, na szczęście ustąpiła. Kluseczka pije mleczko z butelki – jeszcze nie są to takie ilości, jakie powinno przyjmować kociątko w jej wieku, ale najważniejsze, że ma odruch ssania.
Przed nią jeszcze jakiś czas leczenia – musi przyjmować leki, ale dziś usłyszałam od pani doktor coś, co dało mi nadzieję. Powiedziała, że Kluseczka miała mnóstwo szczęścia… Zaważyły godziny.
Teraz wszystko zależy od niej. Musi wykorzystać ten dar od losu i walczyć z całych swoich maleńkich sił. Trzymajcie za nią kciuki. 🐾
Ewa

Wśród resztek starych koców, na brudnym i zimnym legowisku, leżało coś maleńkiego… Podeszłam bliżej i zamarłam. To było kociątko. Nowo narodzone. Jeszcze z przyklejonym do ciała łożyskiem. Bez matki. Bez ciepła. Bez nadziei. W pierwszej chwili pomyślałam, że już nie żyje, tak było zimne, ciche i zupełnie nieruchome. Ale zaraz potem zrozumiałam, że iskierka życia jeszcze tli się słabiutko w tym bezwładnym kociątku. Wtedy od razu nazwałam je Kluseczką. Nie chciałam, żeby było kolejnym umierającym na ulicy bezimiennym kocim noworodkiem.
W pobliżu nie było żadnej ciężarnej kotki ani takiej, która przed chwilą rodziła. Żadnej kotki, która mogłaby by jego matką. To niemożliwe, żeby kocia mama w ten sposób zostawiła swoje dziecko. A jednak Kluseczka tu była, zupełnie sama. Porzucona i bezbronna. Umierająca.
Ktoś ją wyrzucił. Kiedy tylko Kluseczka pojawiła się na świecie, ktoś zabrał ją od mamy i bezlitośnie wyrzucił na ulicę. Na pewną, straszną śmierć. Liczyły się sekundy. Wiedziałam, że muszę działać natychmiast bo kociątko jest umierające.

Zabrałam Kluseczkę prosto do lecznicy. Doktor przyjęła nas natychmiast. Od razu przecięła pępowinę i usunęła ją wraz z łożyskiem. Potem położyła maleństwo do inkubatora pod tlen i podała jej kroplówki.
Po kilku godzinach Kluseczka poczuła się znacznie lepiej i mogłam zabrać ją do domu. Wydawało się, że największe niebezpieczeństwo minęło. Ale okazało się, że to dopiero początek walki.
To wszystko wydarzyło się wczoraj. Dziś rano Kluseczka dostała silnej krwistaj biegunki. Była bardzo słaba i odwodniona. Znowu pojechałam z nią do lecznicy. Doktor kolejny raz podała jej kroplówkę i leki. Okazało się też, że pod odcięciu pępowiny wokół pępka rozwinął się stan zapalny i zaczęła gromadzić się ropa. Lekarka oczyściła to miejsce, usunęła całą zebraną tam ropę i podała antybiotyk, aby powstrzymać rozwój infekcji. Potem znów położyła Kluseczkę do inkubatorka pod tlen.
Teraz przed Kluseczką najtrudniejsze dni. Wszystko od nich zależy. Musi mieć codziennie podawany antybiotyk i kroplówki. Codziennie musi spędzić pewnien czas pod tlenem. Drżę o to, czy uda nam się wygrać tę walkę o życie.
Proszę Was z całego serca – pomóżcie mi uratować to maleństwo. Pod moją opieką znajduje się wiele kotów. Zbyt wiele, żebym była w stanie samodzielnie pokryć wszystkie koszty leczenia. Każdego dnia walczę o ich życie, ich zdrowie, ich godność – ale bez wsparcia to walka ponad moje siły.
Każda złotówka ma znaczenie. Każde udostępnienie może sprawić, że ktoś inny dołączy do ratowania tego maleństwa.
Proszę, pomóżcie Kluseczce przeżyć.