Mikuś to prawdziwy pieszczoszek ❤️
28 marca 2025
Mikuś – prawdziwe białe cudo! ❤
Ten uroczy kocurek przeszedł już swoją drogę do zdrowia i teraz cieszy się pełnią życia. Jest radosnym, towarzyskim maluchem, który uwielbia zarówno ludzi, jak i inne koty. To prawdziwy pieszczoch – chętnie przytula się do swoich kocich przyjaciół i zawsze szuka kontaktu z człowiekiem.
Mikuś ma też swoje małe rytuały – jednym z nich jest spanie na balkonie, gdzie może się zrelaksować i obserwować świat. Jego delikatna i czuła natura sprawia, że wprowadza do naszego kociego domu mnóstwo ciepła i miłości 🥰
Ewa
30 grudnia 2024
Dziś Mikusia odwiedziła Yume! 🌸 Yume to 9-letnia dziewczynka, która kocha koty całym sercem. Niestety, nie może mieć swojego kotka w domu, ale każda chwila spędzona z Mikusiem i innymi naszymi podopiecznymi to dla niej ogromna radość. ❤
Mikuś czuje się już coraz lepiej! 🐾 Jego ulubionym miejscem do spania są kolana Yume – tam znajduje spokój i ciepło, którego potrzebuje.
Malediwskie dzieci, takie jak Yume, to prawdziwa szansa dla kotów. Ich miłość do zwierząt i chęć niesienia pomocy pokazują, że rośnie młode pokolenie obrońców naszych futrzastych przyjaciół. 🌱💚
Każda taka wizyta to krok w stronę budowania świata pełnego empatii i troski o zwierzęta. Razem możemy zrobić więcej!
Ewa

21 grudnia 2024
Mikunio jest już po operacji! Maluszek czuje się dobrze i wrócił już z powrotem do mojego domu. Na razie musi spędzać czas w transporterku, ale wygląda na to, że mu to nie przeszkadza. Za kilka dni będzie mógł przenieść się do większego kojca.
Kochani, z całego serca dziękuję Wam za pomoc! Dzięki Wam ten maleńki kocurek dostał szansę na nowe życie ❤️. Dziś był dla mnie bardzo stresujący dzień – bałam się o życie Mikusia, ale teraz jestem przeszczęśliwa, że jest już bezpieczny i będzie już tylko lepiej.
Ewa


Maleńki Mikuś leżał samotnie na środku chodnika, ogromnie cierpiąc. Biedny kocurek nie mógł samodzielnie chodzić. Tylne łapki ciągnął za sobą w rozpaczliwej próbie znalezienia schronienia. Po kilku nieudanych próbach ucieczki zapewne stracił już nadzieję. Teraz tylko leżał na chodniku i cichutko miauczał.
Wszyscy przechodnie mijali go, jakby był niewidzialny. Nikt nawet nie spojrzał w stronę tego maleństwa. A przecież już na pierwszy rzut oka było widać, że kociątko jest w krytycznym stanie! Dlaczego nikt mu nie pomógł?!
Prawdopodobnie Mikuś spędził całą noc na zimnym chodniku. Może wypadł z jednego z balkonów pobliskiego bloku? Próbowałam rozpytać mieszkańców, ale każdy twierdził, że nic nie wie. Czy to strach przed odpowiedzialnością i kosztami leczenia? A może jego upadek wcale nie był nieszczęśliwym wypadkiem a ktoś chciał się pozbyć „problemu”?
Nie mogłam go tam zostawić. Delikatnie wzięłam go na ręce i natychmiast zawiozłam do kliniki weterynaryjnej. Wiedziałam, że Mikuś musi jak najszybciej trafić pod opiekę lekarza. Całą drogę kociak cicho pomiałkiwał z bólu a ja miałam łzy w oczach. Bałam się, że zaraz będzie za późno.
W lecznicy dowiedziałam się, że to zaledwie dwumiesięczne maleństwo – jeszcze dziecko!
Lekarz wykonał prześwietlenie i diagnoza okazała się druzgocąca: obie tylne łapki są złamane, miednica pęknięta. Dodatkowo Mikuś jest skrajnie wychudzony, ma świerzb i grzybicę. To cud, że jeszcze żyje.
Kociak otrzymał środki przeciwbólowe, które choć trochę złagodziły jego cierpienie. Jednak to tylko chwilowe rozwiązanie. Złamane łapki trzeba usztywnić, a pęknięta miednica wymaga pilnej operacji, aby zapobiec trwałym uszkodzeniom i kalectwu.
Lekarze dają szanse na uratowanie Mikusia, ale koszty leczenia będą ogromne. Wydałam to co miałam na pierwszą wizytę, RTG i leki przeciwbólowe, ale nic więcej sama dla niego nie mogę zrobić.
Mam bardzo mało czasu aby zebrać potrzebne środki, bo operacja musi się odbyć jak najszybciej. Wiem, że teraz każdy ma inne sprawy na głowie, ale musimy chociaż spróbować mu pomóc. To maleństwo zostało całkiem samo na tym świecie i ma teraz już tylko nas. Tylko razem możemy mu pomóc.
Proszę, nie bądźcie obojętni. Dla Mikusia każda złotówka jest na wagę życia.